Ufny w prognozę pogody, że od ok. 11:00 nie będzie padać zdecydowałem się jechać na PB do Góry Kalwarii.
Jako, że od trzech dni mocno pada postanawiam nie katować mojego nowego roweru i zabieram wysłużoną Orbeę. Startuję z 2 sektora. Niestety moje dotychczasowe wyniki nie były przekonujące dla organizatora, aby móc wystartować z pierwszego.
Start minutę po pierwszym sektorze. Od początku prowadzę swój sektor. Na polnej drodze wzdłuż torów doganiam osoby z pierwszego sektora. Mimo, że teren nie jest łatwy to dzięki dużej różnicy prędkości udaje mi się w miarę sprawnie wyprzedzać na tym odcinku. Na pierwszym asfaltowym przejeździe pod torami ledwo co wybraniam się przed upadkiem i szlifami na asfalcie. Zbyt mocno wszedłem w zakręt i koła dostały uślizgu, na szczęście tym razem zdążyłem wypiąć lewą nogę i się podeprzeć.
Z upływem kilometrów wyprzedzam kolejne osoby. Na drugim długim odcinku wzdłuż torów, tym prowadzącym na północ, doganiam grupkę zawodników w której jest m.in. kolega Arek Jusiński ze Świata Sportu Racing Team, z którym praktycznie zawsze dojeżdżam na zawody, a także często przeprowadzamy wspólne treningi. W takiej większej grupie jedziemy dłuższy czas. Grupka się jednak powoli wykrusza, m.in. jeden z zawodników łapie kapcia, któremu Arek szybko rzuca dętkę. Nie widzę tego, przez co Arek traci do mnie trochę dystans, jednak po kilkuset metrach udaje mu się do mnie dociągnąć. Jedziemy we dwójkę. Przed nami w oddali widać kolejnych dwóch zawodników. Są to Robert Cyranowicz i Jarek Roszkowki, obaj ze Świata Rowerów Racing Team. Dystans do nich wyraźnie się zmniejsza i razem z Arkiem wiemy, że niedługo ich dogonimy. Na długiej asfaltowej prostej przed złomowiskiem, Arek daje zmianę dzięki czemu moje nogi mogą trochę odpocząć. Po przejechaniu przez złomowisko i po pokonaniu tego podejścia za złomowiskiem, nasza wspólna jazda kończy się po kilkuset metrach. Arek łapie gumę, dętki nie ma bo pożyczył wcześniej, ja mam 29'' więc mu się też do niczego nie przyda, chłopaki ze świata Rowerów są jeszcze zbyt daleko żeby usłyszeli i rzucili dętkę jeśli ją mają. Arek zostaje i czeka aż ktoś mu rzuci dętkę, ja natomiast po kilku minutach doganiam w końcu Jarka i Roberta.
Zaczyna się najtrudniejszy odcinek trasy, który pokonujemy we trójkę. Po opadach na gliniastym błocku koła tańczą jak chcą. Na dodatek na jednym z krótkich śliskich zjazdów okazuje się, że skończyły mi się okładziny w tylnym hamulcu. Delikatnie muszę się ratować tylko przednim, często ledwo wyrabiając się na zakrętach, a zjazdy pokonuję z wypiętą lewą nogą. W ogóle na tych mokrych gliniastych ścieżkach trudno jest utrzymać równowagę. Nadwiślański odcinek trasy daje w kość. Błoto jakiego nie powstydziłby się cykl maratonów Golonki. Jak teren robi się trochę łatwiejszy, kończą się te kręte ścieżki i pojawia się dłuższa prosta postanawiam wyprzedzić zawodników Świata Rowerów. Na końcowym odcinku przed podjazdem na rynek w Górze Kalwarii mam nad nimi wystarczającą przewagę, a także dodatkową minutę wynikającą ze startu sektorowego, aby móc bez ciśnienia pokonać ten podjazd i dotrzeć do mety.
Jestem 3 ze stratą ponad 4 minut do prowadzącej dwójki: Radek Rękawek i Maciek Dombrowski.
Wyniki:
1 RĘKAWEK Radosław M-2 Kross Racing Team 1:43:15
2 DOMBROWSKI Maciej M-2 dekmeble cyclo-korona kielce 1:43:45
3 JUSIŃSKI Adrian M-2 BSA PRO TOUR 1:47:45
4 CYRANOWICZ Robert M-3 Świat Rowerów Racing Team 1:49:32
5 KOZAK Mariusz M-1 RMF FM 1:49:45
Jako, że od trzech dni mocno pada postanawiam nie katować mojego nowego roweru i zabieram wysłużoną Orbeę. Startuję z 2 sektora. Niestety moje dotychczasowe wyniki nie były przekonujące dla organizatora, aby móc wystartować z pierwszego.
Start minutę po pierwszym sektorze. Od początku prowadzę swój sektor. Na polnej drodze wzdłuż torów doganiam osoby z pierwszego sektora. Mimo, że teren nie jest łatwy to dzięki dużej różnicy prędkości udaje mi się w miarę sprawnie wyprzedzać na tym odcinku. Na pierwszym asfaltowym przejeździe pod torami ledwo co wybraniam się przed upadkiem i szlifami na asfalcie. Zbyt mocno wszedłem w zakręt i koła dostały uślizgu, na szczęście tym razem zdążyłem wypiąć lewą nogę i się podeprzeć.
Z upływem kilometrów wyprzedzam kolejne osoby. Na drugim długim odcinku wzdłuż torów, tym prowadzącym na północ, doganiam grupkę zawodników w której jest m.in. kolega Arek Jusiński ze Świata Sportu Racing Team, z którym praktycznie zawsze dojeżdżam na zawody, a także często przeprowadzamy wspólne treningi. W takiej większej grupie jedziemy dłuższy czas. Grupka się jednak powoli wykrusza, m.in. jeden z zawodników łapie kapcia, któremu Arek szybko rzuca dętkę. Nie widzę tego, przez co Arek traci do mnie trochę dystans, jednak po kilkuset metrach udaje mu się do mnie dociągnąć. Jedziemy we dwójkę. Przed nami w oddali widać kolejnych dwóch zawodników. Są to Robert Cyranowicz i Jarek Roszkowki, obaj ze Świata Rowerów Racing Team. Dystans do nich wyraźnie się zmniejsza i razem z Arkiem wiemy, że niedługo ich dogonimy. Na długiej asfaltowej prostej przed złomowiskiem, Arek daje zmianę dzięki czemu moje nogi mogą trochę odpocząć. Po przejechaniu przez złomowisko i po pokonaniu tego podejścia za złomowiskiem, nasza wspólna jazda kończy się po kilkuset metrach. Arek łapie gumę, dętki nie ma bo pożyczył wcześniej, ja mam 29'' więc mu się też do niczego nie przyda, chłopaki ze świata Rowerów są jeszcze zbyt daleko żeby usłyszeli i rzucili dętkę jeśli ją mają. Arek zostaje i czeka aż ktoś mu rzuci dętkę, ja natomiast po kilku minutach doganiam w końcu Jarka i Roberta.
Zaczyna się najtrudniejszy odcinek trasy, który pokonujemy we trójkę. Po opadach na gliniastym błocku koła tańczą jak chcą. Na dodatek na jednym z krótkich śliskich zjazdów okazuje się, że skończyły mi się okładziny w tylnym hamulcu. Delikatnie muszę się ratować tylko przednim, często ledwo wyrabiając się na zakrętach, a zjazdy pokonuję z wypiętą lewą nogą. W ogóle na tych mokrych gliniastych ścieżkach trudno jest utrzymać równowagę. Nadwiślański odcinek trasy daje w kość. Błoto jakiego nie powstydziłby się cykl maratonów Golonki. Jak teren robi się trochę łatwiejszy, kończą się te kręte ścieżki i pojawia się dłuższa prosta postanawiam wyprzedzić zawodników Świata Rowerów. Na końcowym odcinku przed podjazdem na rynek w Górze Kalwarii mam nad nimi wystarczającą przewagę, a także dodatkową minutę wynikającą ze startu sektorowego, aby móc bez ciśnienia pokonać ten podjazd i dotrzeć do mety.
Jestem 3 ze stratą ponad 4 minut do prowadzącej dwójki: Radek Rękawek i Maciek Dombrowski.
Wyniki:
1 RĘKAWEK Radosław M-2 Kross Racing Team 1:43:15
2 DOMBROWSKI Maciej M-2 dekmeble cyclo-korona kielce 1:43:45
3 JUSIŃSKI Adrian M-2 BSA PRO TOUR 1:47:45
4 CYRANOWICZ Robert M-3 Świat Rowerów Racing Team 1:49:32
5 KOZAK Mariusz M-1 RMF FM 1:49:45
Komentarze
Prześlij komentarz