Zimowa Mazovia - Karczew

 "Słabej baletnicy to przeszkadza i rąbek u spódnicy"
chyba jakoś tak to leci,
no więc mi tym razem przeszkadzało wszystko.
Po pierwsze to śnieg na trasie,
po drugie przeszkadzał mi mój rower, a dokładnie to napęd,
no i przeszkadzali mi jeszcze inni zawodnicy  :)

W tygodniu przed zawodami wymieniłem w treningowym rowerze łańcuch oraz trzy najmniejsze koronki kasety.
Oczywiście nie testując dopasowania łańcucha do kasety,  a każdy wie jak się kończą najczęściej częściowe regeneracje napędu. No więc do dyspozycji miałem tylko trzy ostatnie koronki kasety, a jak a trakcie zawodów i one się okleiły śniegiem to już był problem z napędem po całości.

(Autor: Ola Andrzejewska)
Start maratonu i od razu strata kilku pozycji, bo napęd przerywa. Zanim ustawiłem łańcuch na jednej z nowych koronek kasety, trochę osób już było przede mną. Początek to długa, szybka prosta, rowerami rzuca od prawej do lewej, w końcu ktoś bezpośrednio przede mną wykłada się w poprzek drogi. Ja nie mogąc nic już zdziałać w konsekwencji zaliczam efektowny lot przez kierę.

(Autor: Marcin Piotrowski)
Następnie w pogoni za uciekającymi zawodnikami przy próbie wyprzedzania innych, sam się wykładam na środku trasy. Jedyny plus tych wywrotek to to, że są na śniegu, jest miękko i nie ma żadnych konsekwencji  w postaci obtarć i stłuczeń.

Później zaliczam jeszcze kilka uślizgów to przedniego to tylnego koła, które skutecznie wybijały mnie z rytmu.
Najczęściej uślizgi były, przy jakiejś próbie wyprzedzenia, bo trzeba było zmienić tor jazdy na gorszy, a po wyprzedzeniu wrócić na ten lepszy co nie zawsze się udawało. Niektórych ludzi wyprzedzałem po 3 razy. Zastanawiałem się nawet czy nie dostanę od nich jakiejś wiązanki słów, coś w stylu:
Po kiego wyprzedzasz jak nie potrafisz jeździć.
jednak jakoś się ich nie doczekałem.

Dopiero gdzieś od połowy trasy zaczęło mi się dobrze jechać. Nie było już ciśnienia, żeby kogokolwiek gonić, bo czołówka była już daleko przede mną, reszta za mną, więc miałem pustą trasę i mogłem spokojnie skupić się na jeździe. A jechało się bardzo przyjemnie (no prawie przyjemnie, gdybym nie zawalił sprawy z napędem), w końcu ostatni raz na rowerze w plenerze byłem równo miesiąc temu, więc zawody w Karczewie, pomimo marnego wyniku, dały mi dużo satysfakcji i były wyczekiwaną odskocznią od ostatnio non stop męczonego trenażera z powodu mrozów.

(Autor: Patryk Rajczyk / PatNet Team)


PS. Maraton był krótki. Dystans Mega miał tylko 25,8 km.

Wyniki:
1  Zamana Cezary M4 Łomianki Mazovia Team 01:04:08
2  Korc Artur M3 Centrum Rowerowe Olsztyn 01:04:09
3  Kowalkowski Paweł M2 Fijewo Centrum Rowerowe Olsztyn 01:04:10
4  Białek Patryk M2 01:04:44
5  Naczk Bartosz M2 Łężyce Centrum Rowerowe Olsztyn 01:05:05
6  Stram Marek M3 Dziekanów Leśny GERAPPA 01:05:47
7  Bala Tomasz M2 Góra Puławska MERIDA BIG.NINE Rajders 01:05:48
8  Klimczuk Andrzej M3 Ząbki K.S.A.T. 01:06:25
9  Jusiński Adrian M2 Tłuszcz BSA Pro Tour 01:06:28
10 Józkowicz Michał M3 Jaworzno BRUNOX Bajkszop.com Racing Team 01:07:43

Komentarze