Pogoda marna, pochmurno i lekko deszczowo. Na szczęście w czasie startu i kilka minut przed nie padało. Pogoda chociaż jednakowa dla wszystkich, do jazdy była mało zachęcająca.
Początek maratonu to kilka km asfaltu wydzielonym pasem ruchu na dwujezdniowej ulicy. Po wjechaniu w teren pojawiła się spora łata kopnego piachu. Niestety tutaj nie popisałem się czujnością. Jadąc w tłumie, tej łaty nie zauważyłem, wpakowałem się w jej środek, za późno zacząłem redukować przełożenie i czołowa grupa zaczęła mi odjeżdżać.Przez jakiś czas dystans do czołówki nie był duży i liczyłem, że uda się ich dojść. Niestety, od początku ciągłe próby rwania peletonu przez zawodników HP-Sferis sprawiły, że po chwilowym zwolnieniu peleton zaraz mocno przyspieszał i gonił uciekiniera. W końcu straciłem ich z pola widzenia i dla mnie już było po zawodach.
Przez następne kilkanaście km jechałem sam do koło 30 km, gdzie zostałem dogoniony przez zawodników Grand Fondo , którzy startowali minutę później po Pucharze Polski. W grupie tej byli m.in Patryk Piasecki, Paweł Kowalkowski i Zbigniew Górski, a także kolega z drużyny Kamil Karwat (razem sobie trochę pogadaliśmy i ponarzekaliśmy na naszą dyspozycję startową tego dnia).
W peletonie naszym przewodzili głównie Patryk Piasecki i Paweł Kowalkowski. Próbowali nawet jednej akcji, na jednym z piachowatych odcinków zainicjowali mocną ucieczkę. Jednak niestety, wybitnie płaska trasa pokrzyżowała ich plany i po chwili znów wszyscy jechaliśmy razem.
Sytuacja nie zmieniła się już do mety, gdzie na ostatnich metrach finsih z grupy wygrał Patryk Piasecki z Reanult Eco 2 Team.
Ogólnie moja dyspozycja i samopoczucie tego dnia było takie, że wolałbym o tym starcie jak najszybciej zapomnieć.
PS. Jeśli ktoś narzekał na trasę w Białymstoku, że płaska, szybka i nudna, to słyszałem że Lublin ma przebić Białystok i ma być jeszcze szybciej, nudniej i "płaściej".
Grand Fondo:
1 Banach Bartosz - HP-Sferis 2:55:22
2 Dorożała Aleksander - Mbike Factory Team 2:55:23
3 Rękawek Radosław - KROSS RACING TEAM 3:01:04
4 Wawak Bartłomiej - JBG-2 Professional MTB Team 3:01:04
5 Korc Artur - Algida Centrum Rowerowe Olsztyn 3:01:08
6 Banach Robert - HP-Sferis 3:01:09
7 Kowalczyk Michał - HP-Sferis 3:01:09
8 Halejak Wojciech - HP-Sferis 3:01:21
9 Krzywy Krzysztof - Corratec Team 3:01:50
10 Marszałek Mariusz - BSA Pro Tour 3:01:50
11 Piotr Truszczyński - BSA Pro Tour 3:01:50
...
19 Adrian Jusiński - BSA Pro Tour 3:10:15
Autor: Wojtek Szabelski |
Przez następne kilkanaście km jechałem sam do koło 30 km, gdzie zostałem dogoniony przez zawodników Grand Fondo , którzy startowali minutę później po Pucharze Polski. W grupie tej byli m.in Patryk Piasecki, Paweł Kowalkowski i Zbigniew Górski, a także kolega z drużyny Kamil Karwat (razem sobie trochę pogadaliśmy i ponarzekaliśmy na naszą dyspozycję startową tego dnia).
W peletonie naszym przewodzili głównie Patryk Piasecki i Paweł Kowalkowski. Próbowali nawet jednej akcji, na jednym z piachowatych odcinków zainicjowali mocną ucieczkę. Jednak niestety, wybitnie płaska trasa pokrzyżowała ich plany i po chwili znów wszyscy jechaliśmy razem.
Sytuacja nie zmieniła się już do mety, gdzie na ostatnich metrach finsih z grupy wygrał Patryk Piasecki z Reanult Eco 2 Team.
Ogólnie moja dyspozycja i samopoczucie tego dnia było takie, że wolałbym o tym starcie jak najszybciej zapomnieć.
PS. Jeśli ktoś narzekał na trasę w Białymstoku, że płaska, szybka i nudna, to słyszałem że Lublin ma przebić Białystok i ma być jeszcze szybciej, nudniej i "płaściej".
Grand Fondo:
1 Banach Bartosz - HP-Sferis 2:55:22
2 Dorożała Aleksander - Mbike Factory Team 2:55:23
3 Rękawek Radosław - KROSS RACING TEAM 3:01:04
4 Wawak Bartłomiej - JBG-2 Professional MTB Team 3:01:04
5 Korc Artur - Algida Centrum Rowerowe Olsztyn 3:01:08
6 Banach Robert - HP-Sferis 3:01:09
7 Kowalczyk Michał - HP-Sferis 3:01:09
8 Halejak Wojciech - HP-Sferis 3:01:21
9 Krzywy Krzysztof - Corratec Team 3:01:50
10 Marszałek Mariusz - BSA Pro Tour 3:01:50
11 Piotr Truszczyński - BSA Pro Tour 3:01:50
...
19 Adrian Jusiński - BSA Pro Tour 3:10:15
Na tej samej piaskownicy dałem ciała :)
OdpowiedzUsuńa najgorsze, że to była pierwsza piaskownica.
OdpowiedzUsuńPS. rok temu też się nie zmieściłem w ten wydzielony pas i jechałem obok.