Skandia - Gdańsk


Autor: Tomasz Jankowski
W końcu ciekawa miejscówka Skandii, w jednym miejscu można zobaczyć morze i góry :-)
(no prawie góry).
Start z małym poślizgiem, bo zamiast o 11:00 ruszamy 11:15. Przed nami tym razem startuje Parada Rodzinna, natomiast setki zawodników marzną w sektorach (akurat chwilowo chmury zasłoniły słońce).

Początek to praktycznie zjazd, który z szutrowej drogi przechodzi w wąską ścieżkę, gdzie wszyscy jadą gęsiego. Peleton Pucharu Polski się rozciąga. Od początku idzie mocne tempo. Za pierwszym zjazdem jest kilka km płaskiej szutrówki. Gdzie tylko widzę jak odjeżdżają mi czołowi zawodnicy, czyli: 4 zawodników HP-Sferis, Batek, Kaiser, Dorożała, Ebertowski, Korc i Krzywy. Zostaję z Pawłem Kowalkowskim i na zmianach próbujemy ich gonić, jednak bezskutecznie.

Po wjechaniu z szutrówki na leśne ścieżki, na pierwszym niedużym podjeździe dochodzi do nas kolega z drużyny - Mariusz Marszałek. Łapiemy mu się na koło. Jego mocne równe tempo jest zabójcze dla moich nóg. Jednak staram się trzymać, a także dać jakąś zmianę. We trójkę dojeżdżamy do stromego podjazdu/podejścia (ten który skręcał w prawo i było bardzo wąsko pomiędzy drzewami), chłopaki go podjeżdżają natomiast mi nie udaje się zredukować z przodu przełożenia, ze średniej tarczy podjechać nie idzie i muszę zasuwać z buta. Koledzy odskakują i powiększają przewagę. Cały czas mam jednak ich w zasięgu wzroku i nie tracę więcej jak kilkanaście sekund. Po krótkiej jeździe w pojedynkę dogania mnie dwóch zawodników Corratec Teamu, którzy startowali z drugiego sektora. Pierwszy to tradycyjnie Zbyszek Górski, (drugiego nie poznaję, trzymam koło więc widzę plecy a nie twarz, ale podobno to był Radek Tecław). Zbyszek tradycyjnie nadaje mocne tempo i po niedługim czasie dociąga do Mariusza i Pawła, a ja razem z nim. Drugi zawodnik Corrateca, gdzieś został  w tyle. Przez jakiś czas jedziemy we czwórkę.

Zbyszek z Mariuszem nadają na zmianę tempo, ja z Pawłem głównie trzymamy koło i się nie wychylamy. Zresztą nie mam z czego dać nawet zmiany, jak ledwo co udało mi się dociągnąć za Zbyszkiem do chłopaków.

Przed końcem pierwszej pętli, nie pamiętam w jakich okolicznościach, ale ponownie zostaję w tyle, Paweł też i musimy gonić Mariusza i Zbyszka, którzy uzyskali nad nami kilkadziesiąt metrów przewagi. Tuż po wjeździe na drugą pętlę udało nam się dojść Górskiego, który miał chyba jakiś problem na jednym ze zjazdów. Przed nami widać Mariusza. Jedziemy we trójkę, trzymam się z tyłu i tylko biernie uczestniczę w pogoni za kolegą z drużyny. W końcu na jednym ze zjazdów, który kończy się ostrą nawrotką w lewo, ścinam zakręt staję w korby i robię przeskok do Mariusza. Krótki czas jedziemy we dwójkę, na podkręcenie tempa nie mam sił i po niedługim czasie dołączają do nas Górski i Kowalkowski.

Tempo ponownie nadają Zbyszek z Mariuszem, ja praktycznie przez całą drugą pętlę trzymam się z tyłu z nadzieją że mnie nie urwą, ewentualnie wychylam się tylko na jakimś zjeździe. Gdzieś na drugiej pętli wyprzedzamy Ebertowskiego, po którym widać ze wyścig dla niego się skończył. Przed wjazdem na 3 pętlę dostajemy info, że mamy minutę straty do Krzywego.

Informacja ta mobilizuje mnie do trochę aktywniejszej jazdy. Daję zmianę, ale w pewnym momencie przestrzelam skręt i to pomimo 3 pętli.  Ląduję na końcu grupki i stwierdzam, ze chyba nie powinienem się jednak wychylać. Jednak do czasu. Jak na horyzoncie pojawił się Krzysiek Krzywy ponownie wychodzę na czoło. Doganiamy Krzyśka, jednak ze zmiany nie schodzę jeszcze przez kilka dobrych km. W końcu zaczęło mi się jechać wyjątkowo nieźle i czuję że odżywam. Na trzeciej pętli doganiamy i wyprzedzamy padniętego Roberta Banacha.

Do mety zostaje już niewiele km. Przed jednym z ostatnich podjazdów Mariusz mówi, żeby podkręcić tempo i spróbować urwać Pawła Kowalkowskiego i Krzyśka Krzywego. Po jego słowach, w dogodnym momencie wychodzę na zmianę i ostatni podjazd staram się iść jak najmocniej. Efekt jest taki, że Krzyśka i Pawła nie widać, a także o mało co nie urywam Mariusza. Na ostatnich hopkach przed metą widzimy jeszcze mocno zmęczonego Michała Kowalczyka z HP-Sferis, chwilę łapie się nam na koło, jednak przed metą udaje nam się go urwać. Na metę wpadamy we trójkę: Zbyszek Górski, Mariusz i ja.

Maraton jak dla mnie udany i w końcu też ciekawa trasa na Skandii. Polar pokazał niemal 1700m przewyższenia. Dystans, przewyższenia i czas spędzony na trasie sprawiły, że był to drugi w tym sezonie tak wyczerpujący fizycznie dla mnie maraton. (pierwsze miejsce pod tym względem wciąż należy do maratonu z Francji)

Gramd Fondo:
1 Batek Dariusz - CCC Polsat Polkowice 3:33:19
2 Banach Bartosz - HP-Sferis 3:33:55
3 Halejak Wojciech - HP-Sferis 3:33:56
4 Wawak Bartłomiej - JBG-2 Professional MTB Team 3:34:54
5 Kaiser Andrzej - Corratec Team 3:35:27
6 Korc Artur - Algida Centrum Rowerowe Olsztyn 3:36:12
7 Dorożała Aleksander - Mbike Factory Team 3:36:56
8 Górski Zbigniew - Corratec Team 3:38:01
9 Marszałek Mariusz - BSA Pro Tour 3:39:02
10 Jusiński Adrian - BSA Pro Tour 3:39:02

Komentarze