Po dwóch latach przerwy postanowiłem w końcu wystartować w górach. Ostatnio to była Skandia w Bukowinie Tatrzańskiej w 2014 r.
Do Jeleniej przyjechaliśmy dzień wcześniej aby pokibicować pro zawodnikom startującym na Maja Włoszczowska MTB Race. Super impreza.
Następnego dnia w niedzielę to już start Bike Maratonu. Edycja ta zaliczana była do UCI MTB Marathon Series. Do tego rozgrywane były również Mistrzostwa Polski w maratonie. Wszystko w jednym sprawiło że to najmocniej obsadzony maraton w naszym kraju w tym roku. Dlatego nie mogło mnie tu zabraknąć, chociaż forma na wiele nie pozwalała.
Początek jest płaski, więc po starcie w miarę dzielnie trzymam się z przodu. Dojeżdzamy w końcu do podjazdu pod Łopatę i tu już jest początek mojego końca. Dysponując minimalnym przełożeniem 28/34 =0,82 za wszelką cenę podjeżdżam nie schodząc z roweru. Udaje się. Jednak czuję że to może się źle skończyć dla moich nóg. Nie mylę się, bo po 2h jazdy dopada mnie mega bomba, nogi jak betony, ja ledwo się toczę i do tego zaczynają łapać mnie skurcze. Doczłapuje się do kolejnego bufetu na którym czeka na mnie żona z bidonami. Jest to mój ratunek, bo schodzę z trasy. Odhaczam się u sędziego jako DNF. Ogarniam siebie i ruszamy do domu.
Foto z Maja Race:
Wyniki:
link: http://wyniki.datasport.pl/results1943/wyniki/01_giga.pdf
Do Jeleniej przyjechaliśmy dzień wcześniej aby pokibicować pro zawodnikom startującym na Maja Włoszczowska MTB Race. Super impreza.
Następnego dnia w niedzielę to już start Bike Maratonu. Edycja ta zaliczana była do UCI MTB Marathon Series. Do tego rozgrywane były również Mistrzostwa Polski w maratonie. Wszystko w jednym sprawiło że to najmocniej obsadzony maraton w naszym kraju w tym roku. Dlatego nie mogło mnie tu zabraknąć, chociaż forma na wiele nie pozwalała.
Początek jest płaski, więc po starcie w miarę dzielnie trzymam się z przodu. Dojeżdzamy w końcu do podjazdu pod Łopatę i tu już jest początek mojego końca. Dysponując minimalnym przełożeniem 28/34 =0,82 za wszelką cenę podjeżdżam nie schodząc z roweru. Udaje się. Jednak czuję że to może się źle skończyć dla moich nóg. Nie mylę się, bo po 2h jazdy dopada mnie mega bomba, nogi jak betony, ja ledwo się toczę i do tego zaczynają łapać mnie skurcze. Doczłapuje się do kolejnego bufetu na którym czeka na mnie żona z bidonami. Jest to mój ratunek, bo schodzę z trasy. Odhaczam się u sędziego jako DNF. Ogarniam siebie i ruszamy do domu.
Zachełmie, widok po wyjściu z domku gdzie nocowaliśmy. |
Swoich foto z Maratonu nie mam.
Profil trasy maratonu |
Wyniki:
link: http://wyniki.datasport.pl/results1943/wyniki/01_giga.pdf
Komentarze
Prześlij komentarz